Witajcie!
Dziś
mam dla Was krótką i treściwą recenzję kilku batoników oraz białek, a także przepis na bezglutenowe, białkowe naleśniki, które nie przywierają do patelni.
Firma Pulsin pochodzi z Wielkiej Brytanii i produkuje "zdrowe słodycze".
No właśnie, czy słodycze mogą być zdrowe? Jak najbardziej! Produkty
Pulsin są wegańskie, bezglutenowe, nie jest do nich dodawany cukier, a
także nie zamierają składników GMO, a do tego część z nich jest surowa. A co ze smakiem?
Do testów dostałam w sumie pięć batoników: trzy białkowe i dwa surowe brownie.
Jeśli chodzi o te pierwsze, czyli białkowe, znalazły się w śród nich trzy smaki: wanilia i czekolada, mięta i czekolada oraz pomarańcza i czekolada. Wszystkie batoniki mają konsystencję typową dla białkowych batonów, czyli ziarnistą. Jeśli chodzi o same smaki, najbardziej przypadł mi do gustu miętowy, ponieważ uwielbiam miętowe słodycze. Zdecydowanie najmniej smakował mi waniliowy, ale to dlatego, że smakował jak biała czekolada, jeśli więc jesteście jej fanami, a tęsknicie za nią na diecie wegańskiej to tej batonik będzie dla Was jak znalazł! Jeśli chodzi natomiast o trzeci i ostatni smak, był bardzo dobry, smakował troszkę jak delicje pomarańczowe, jednak nie był aż tak słodki, a aromat pomarańczy był nieco wyraźniejszy i bardziej naturalny.
Dwa pozostałe smaki: brownie z malinami i jagodami goji i brownie z dodatkiem macy zdecydowanie bardziej przypadły mi do gustu. Są to jedne z lepszych daktylowych batoników jakie jadłam, mają naprawdę dobre składy, szczególnie smakował mi batonik z malinami, było ich sporo, były wyraźnie wyczuwalne. Drugi batonik, z macą, przypadnie do gustu łasuchom lubiącym czystą słodycz, bo jest zdecydowanie słodszy. Jeśli szukacie alternatywy dla siebie lub swoich dzieci wszystkie batoniki z tej serii będą idealne, bo wszystkie smakują jak bardzo mokre brownie z dodatkami. Do tego są bezglutenowe, a więc także osoby nie mogące jeść "normalnych" słodyczy będą zadowolone, bo batoniki nie tylko są smaczne, ale mają również prosty, naturalny skład, co nie zdarza się zbyt często przy gotowych, bezglutenowych słodyczach.
A teraz czas na przepis z użyciem białka! Co do samych proszków, nigdy wcześniej nie próbowałam żadnych proszków białkowych, więc nie potrafię tego do niczego porównać, ale to, co mogę o nich powiedzieć: ich smak nie przebija się w potrawach, jedząc naleśniki, które przygotowałam w zasadzie nie czułam, że są to białkowe naleśniki, smakowały jak normalne, glutenowe(mimo, że są bezglutenowe!). Nie rozpadały się na patelni, były bardzo smaczne :) Dodatkowo dzięki szpinakowi i spirulinie naleśniki mają piękny, zielony kolor. Bez obaw, spiruliny ani szpinaku nie sposób wyczuć, naleśniki są po prostu pyszne i słodkie (i to mimu braku dodatku cukru).
Składniki:
200-250 ml mleka roślinnego
20 g dowolnego białka roślinnego (ja użyłam sojowego Plusine)
3 łyżki mąki gryczanej
3 łyżki mąki kukurydzianej
2 łyżki mąki ryżowej
1 łyżeczka proszku do pieczenia (jeśli nie jecie glutenu proszek też musi być bezglutenowy)
1 mały banan
4 świeże lub suszone i namoczone daktyle
Garść szpinaku
Łyżeczka spiruliny (można pominąć)
Olej do smażenia
Wszystkie składniki zmiksować razem, na początku dodając 200 ml mleka. Ciasto powinno mieć konsystencję gęstej śmietany, jeśli Wasze jest zbyt gęste dodajcie więcej mleka. Naleśniki należy smażyć na niewielkiej ilości oleju do zrumienienia z obu stron. Ja swoje podałam z owocami i domowymi lodami bananowymi.
Smacznego!
P.S. Niestety posty nie będą pojawiały się obecnie regularnie, będę je dodawała jak tylko będę miała chwilę, za co bardzo serdecznie Was przepraszam, ale niestety tak to już w życiu bywa, że wszystkiego nie da się przewidzieć.
Komentarze
Prześlij komentarz