Witajcie!
Dzisiaj chcę Wam przedstawić przepis na pierwszy ser dojrzewający, jest to przepis bardzo prosty i nie tyle czasochłonny, co wymagający cierpliwości. Sam ser jest dość ostry w smaku, przypomina trochę Gran Pandano, ale też niezupełnie. W każdym razie idealnie nadaje się do posypania makaronu, pomidora na kanapce, zapiekanek czy sałatki. Sam w sobie ma bardzo wyraźny i mocny smak, dlatego raczej nie nadaje się do jedzenia w plasterkach na kanapce, jak to twarde sery dojrzewające. Mój ser jest słonecznikowy, czuć w nim wciąż trochę słonecznika, ale zdecydowanie nie jest on dominujący, wydaje mi się, że jest wręcz świetnym "tłem" dla dominującego ostro-kwaśnego serowego smaku. Użyłam nasion słonecznika, bo po pierwsze są najbardziej dostępne, ale także zwyczajnie najtańsze. Po świętach ukażą się na blogi też przepisy na inne sery dojrzewające, ale ten chciałam utrzymać trochę w naszym, rodzimym klimacie, plus zależało mi też na tym, żeby był właśnie jak najtańszy.
Wcześniej próbowałam zrobić parmezan z migdałów, soli i płatków drożdżowych, ale to wciąż smakowało jak serowo-orzechowe słone migdały, dlatego właśnie szukałam czegoś innego. Ten ser jest inny, jakby bardziej serowy, da się wyczuć, że to ser roślinny, ale w tym przepisie to wręcz pomaga.
Oprócz sera, dzisiaj wyjątkowo, chciałabym Wam też przedstawić, a właściwie polecić ciekawe zioło. Swoje nabyłam przy okazji jakiegoś święta w Opolu na Rynku, to był chyba Jarmark Franciszkański. Nigdy wcześniej go nie widziałam, nigdy nie próbowałam. Wygląda dość dziwnie jak na zioło, ma bardzo mięsiste, grube i włochate liście. Smak w zasadzie ciężko określić, ale jest naprawdę dobry. To jakby połączenie tymianku, mięty i oregano, w idealnych proporcjach. Zaparzone w kubku smakowało jak zupa pomidorowa, więc postanowiłam sprawdzić jak będzie smakować z pomidorem i, dosłownie, niebo w gębie. A o czym mowa? O kubańskim oregano. Kupiłam je co prawda pod inną nazwą, pod która notabene też występuje, mianowicie "meksykańska mięta". Nazw jest kilka, właśnie z powodu tego, że ta jedna roślina smakuje jak pomieszanie kilku ziół. Jest to niezwykłe, bardzo smaczne, dlatego jeśli macie możliwość, kupcie i spróbujcie. Hodowla jest prosta, roślina jest niewymagająca, to jedna z dwóch roślin, które u mnie przeżyły. Nie wiem co robię źle, ale choćbym starała się niesamowicie, wszystko i tak usycha, poza właśnie tą tajemniczą rośliną o kilku nazwach i zielu życia(to materiał na inne post, bo to też ciekawa roślina). Moje oregano/mięta/tymianek jest na zdjęciach na serze i na pomidorach.
Składniki:
Szklanka nasion słonecznkia
Pół szklanki Rejuvelacu
2 łyżki płatków drożdżowych
Sól
Pieprz
Czosnek i cebula w proszku
1 łyżeczka białej pasty miso(można zastąpić brązową, tahiną albo pominąć)
Wszystkie składniki zblendować, wyłożyć na gazę, uformować krążek. Gazę
mocno zacisnąć, można przez środek przełożyć długą wykałaczkę, tak żeby
ser po włożeniu do szklanki albo miski mógł wisieć na przykład w misce.
Ser można również ułożyć na kratce lub powiesić na czymś innym, tak,
żeby miał jak najwięcej powietrza. Zostawić go tak w temperaturze
pokojowej na 1-3 dni, zależnie od tego jaki smak chcecie uzyskać i jaką
macie temperaturę w pomieszczeniu gdzie będzie ser. U mnie jest około
18-20 stopni i ser leżakował dwa dni w gazie, po czym jeszcze jeden dzień bez
gazy. Po takim czasie na zewnątrz wytworzyła się twarda skórka, ale
środek pozostał kremowy, jeśli więc zależy Wam na tym, aby cały ser był
twardy i "suchy" możecie po wyjęciu go z gazy(czyli po 1-3 dni),
zostawić go jeszcze na 1-2 dni pokrojonego w plastry, na talerzu,
również w temperaturze pokojowej.
Smacznego!
P.S. Jeśli jesteście z Opola lub okoli to mam nadzieję, że zobaczymy się na Vegilii!
Komentarze
Prześlij komentarz